Postanowiłam skorzystać z tego, że przyszedł weekend i chce mi się robić wszystko oprócz uczenia. Obok leży ogromna teka pełna zadań domowych i kserówek do ogarnięcia, która przecież nigdzie nie ucieknie. Niestety. A ja znów jestem w domu. Muszę przyznać, że czas mija bardzo szybko, może właśnie dzięki temu. W niedziele wyjeżdżam, wracam w piątki i tak co tydzień. Nie chce mi się tam zostawać na weekendy, ale muszę przyznać, że czasami łapię się na tym, że siedząc w domu tęsknię trochę za uczelnią. Nie za tymi wszystkimi obowiązkami oczywiście, a za ludźmi, których w gruncie rzeczy widuję codziennie prawie całymi dniami. Przez ilość okienek, które nam zaserwowano mam zresztą okazję zwiedzić wszelkie kulinarne miejsca w mieście. Nie mam pojęcia jak wytrzyma to mój portfel, ale plany są ambitne. Jest to to czego właściwie zawsze brakowało mi w moim miasteczku, miejsc na wyjścia i spędzenie czasu ze znajomymi. A te wyjścia, co łatwo można zauważyć, bardzo scalają naszą grupę.

I choć teczka z pracami do zrobienia razi mnie w oczy, to muszę się nią wreszcie zająć. Pierwsze poważniejsze zaliczenie przede mną i nie wypadałoby raczej go zawalić. ALE za tydzień długi weekend z którego już ogromnie się cieszę i nie mogę doczekać...
Pozdrawiam,
⁞☼ Kinga ☼⁞