poniedziałek, 17 lutego 2014

Jak to z tymi facetami, czyli dzień singla.

   I wreszcie pierwsza sesja za mną! Co mniej przyjemne, połowa przerwy międzysemestralnej też. Równo za tydzień będę już siedzieć na zajęciach i nie mogę powiedzieć, żebym się bardzo na powrót cieszyła. Przerwę choć miała pochłonąć nauka (dwa zaliczenia czekające po powrocie), pochłonęło błogie lenistwo i nadrabianie spotkań z bliskimi znajomymi. Czemu mnie to nie dziwi?
Odcinając się jednak na razie od wszystkiego co związane z nauką, postanowiłam wprowadzić trochę prywaty i skupić się na tym co związane z niedawno obchodzonym dniem singla. Czyli... 4 powody dla których zaczęłam ostatnio odczuwać sporą niechęć do mężczyzn!

1. Współlokatorki. Godzinne posiedzenia przy herbatce zrobiły swoje i po kilku miesiącach mieszkania z nimi wciąż odkrywane są nowe historie, przy których oczy za każdym razem wychodzą mi z orbit . Raz, że obie z nich są sporo starsze, dwa - doświadczone w materii zdrad i niemoralnych propozycji. Co za tym idzie, kilkakrotnie złamane serca i postanowienia zostania singielkami do końca życia.

2. 'Żona idealna', czyli książka pożyczona mi ostatnio przez Mamę. Wszystko co prawda odbywa się w świecie ludzi sławniejszych i bogatszych, ale nie przeszkadza to w wyciąganiu wniosków. Sławny facet od lat zdradza żonę i zostaje przez nią wyrzucony z domu, gdy okazuje się, że kochanka jest w ciąży. Wciąż lawiruje, zdradza i kłamie. Nic tylko czytać takie książki i pogrzebać się żywcem rozmyślając nad moralnością ludzką.

3. Historia, którą zna już chyba całe moje najbliższe otocznie, a mi przypominająca scenariusz filmowy. Po poznaniu fajnego chłopaka umówiłam się z nim kilka dni później niczego nie świadoma. A dokładniej nieświadoma jego dziewczyny, o której raczył powiedzieć w połowie spotkania jednocześnie podkreślając, że to nie przeszkadza mu spotykać się z innymi. No cóż, mi przeszkadza. Mimo wszystko, chłopak swoim całkiem fajnym charakterem zachował dobre wrażenie. Ale ten mankament wyciągnięty żywcem z książki we wcześniejszym punkcie, po raz kolejny obciąża facetów.

4. Show biznes. Gdzie idole nagle tracą w naszych oczach w wyniku bujnego życia pozamałżeńskiego czy tym podobnych. No i ogólnie, nie wiem jak to się dzieje, że każde małżeństwo które pochwalę rozwala się wraz z nadchodzącym rokiem. Albo cały czas kraczę, albo coś jest nie tak z mentalnością współczesnych małżeństw i związków. 

5. Niechlubne seriale, które powinny być zabronione, a których oglądania tak często się wstydzę. Powtarzając, że to wszystko w celach naukowo językowych często zatracam się patrząc na licznie łamane serca, utracone przez chłopaków przyjaźnie i podłe zachowania. Niestety seriale to nie tylko fikcja i myślę, że ich sednem jest zwykłe podkręcenie intensywności zdarzeń. To co dzieje się grane ze scenariusza możemy zaobserwować przy większym skupieniu i obok siebie.

Te punkty po części stają się odreagowaniem zasłyszanych historii, przeczytanych treści, obejrzanych fikcji, wyciągniętych z życia nie tylko swoich doświadczeń i zaobserwowanych sytuacji. Czasem może lepiej po prostu być samemu. A jednak o tyle o ile czytam to co napisałam, wciąż mam nadzieję, że życie mi tego oszczędzi i dnia singla nie będę obchodziła do końca życia :)
Pozdrawiam,
KINGA

sobota, 1 lutego 2014

Za co jestem wdzięczna?

  1. cudowną Siostrę, która jest najlepszą osobą jaką znam
  2. kochającą Mamę, która zawsze kończy naszą rozmowę: trzymaj się cieplutko
  3. opiekuńczego Tatę, który zawsze ma pretensję, że nie dzwonię :D 
  4. wiarę w Boga
  5. wyjątkowych przyjaciół, z którymi utrzymuję kontakt mimo dzielącej nas odległości i własnych spraw
  6. wczorajszą rozmowę z E., która uświadomiła mi, że mam wokół siebie najwspanialszych ludzi, którzy mnie motywują i inspirują
  7. dach nad głową
  8. pełny brzuszek
  9. super współlokatorkę
  10. koleżanki z uczelni, z którymi można opić/zapić egzamin
  11. studia na Uniwersytecie Medycznym
  12. możliwość wyboru przyszłości
  13. wyprzedaże w reserved, przez co moje styczniowe oszczędności są...no można powiedzieć, że ich nie ma...
  14. nowe 2 swetry, spódnicę, 2 naszyjniki, sukienkę i buty, popłynęłam...
  15. pyszną biedronkową bagietkę
  16. yerba mate, kawę i zieloną herbatę - moje naukowe atrybuty :)
  17. dobrą sytuację finansową
  18. pyszny sok pomarańczowy, który właśnie piję
  19. schabowe od Mamy i inne pyszności, dzięki którym pupa rośnie
  20. 4 z egzaminu z biofizyki
  21. zaliczone obliczenia
  22. mp4, to jest taka rzecz, którą na 100% zabrałabym na bezludną wyspę
  23. "odkrycie" uwielbienia do głosu wokalisty grupy LemON (dzięki Kinga za "wrzucanie" ich tutaj), taa ja z nowościami zawsze jestem do tyłu
  24. muzykę, która ładuje akumulatory
  25. ulubione kanały na YT
  26. pyszną owsiankę bananową
  27. ogólnie za banany! to żółte cudeńka :)
  28. odwagę do podejścia ponownie do matury
  29. seriale, PLL, House, Arrow - jestem maniaczką :S
  30. kremy do rąk, które ratują moją atopową skórę na dłoniach
  31. uczelnianą czytelnię, która wygląda jak kard z Harry'ego Pottera
  32. okulary, dzięki którym mogę nadążać z pisaniem na wykładach :)
  33. 2 darmowe wejściówki do fitness-klubu
  34. ciepły grzejnik :P
  35. kabarety, z którymi można poprawić sobie dzień :)
  36. mieszkanie w centrum, dzięki czemu mam blisko na uczelnię, do centr handlowych, klubów, aptek, szpitali, czytelni
  37. dystans do siebie, nad którym nadal pracuję
  38. mieszczę się w 34, ale już ledwo, lewdo...więc po sesji (ostateczny termin na wszystko) kończę z moimi gastrofazami
  39. rozmiar buta - 36 :) bardzo lubię ten rozmiar, bo najszybciej wykupują 37,38,39 :D
  40. kolorowe karteczki samoprzylepne, indeksujące i zakreślacze - notatki od razu lepiej się czyta! :)
  41. zapachowe świeczki -  kocham, ubóstwiam
  42. puder bambusowy, który zadaje się nie mieć końca (znowu, dzięki Kinga za opowiedzenie o nim)
  43. płatki owsiane, które mogę jeść ze wszystkim
  44. fantastyczne książki, które przeczytałam
  45. oddzielnie za Harry'ego Pottera, przecież to dzieło sztuki!!!
  46. kochany kocyk...ciepełko
  47. śliczne, ciepłe skarpety
  48. za to, że za tydzień wracam do domu, tydzień ferii :DD
  49. konieczność chodzenia w białym fartuchu(kitel), serio uwielbiam to! czuję się tak profesjonalnie, haha :)
  50. możliwość opublikowania tej notki :)

Kończę na 50, bo i tak mam świadomość, że wielu osobom może się nie chce czytać więcej, jednakże to bardzo fajna zabawa, zachęcam do zrobienia tego samego. :) Jeżeli chcecie może wypisać niektóre w komentarzach. W mojej liście kolejność jest całkiem przypadkowa i pisałam to, co od razu przychodziło mi na myśl. :) Zajęło mi to 10 minut, ale frajda i poczucie szczęścia jest nieocenione! :)


 

Pozdrawiam, Katarzyna.