poniedziałek, 26 maja 2014

historia

Szczerze zachęcam do przeczytania.


Po 12 latach wspólnego życia moja żona zażyczyła sobie, abym zaprosił inną kobietę na obiad i do kina. Powiedziała:
- Kocham cię, ale wiem, że inna kobieta też cię kocha i chciałaby spędzić trochę czasu tylko z tobą.
„Inna kobieta”, o której wspomniała moja żona to moja mama. Owdowiała 19 lat temu i od tego czasu była sama. Ponieważ moja praca, rodzina, trójka dzieci pochłaniały cały mój czas i energię, odwiedzałem ją bardzo rzadko. Tamtego wieczoru zadzwoniłem, żeby zaprosić mamę na kolację i do kina.
- Co się stało? Wszystko w porządku w domu? – zapytała z trwogą. Moja mama jest typem człowieka, który spodziewa się złych wieści, jeśli telefon dzwoni późnym wieczorem.
- Po prostu pomyślałem, że będzie miło wybrać się gdzieś razem – powiedziałem.
- To byłoby wspaniale – odpowiedziała mama.
Przyjechałem po nią w piątek po pracy. Czekała na mnie przed domem, lekko zdenerwowana. Miała na sobie sukienkę, w której widziałem ją w ostatnią rocznicę jej ślubu i starannie ułożone włosy.
- Powiedziałam moim znajomym, że mój syn spędzi dziś ze mną wieczór i wszyscy byli pod wrażeniem – powiedziała mama, wsiadając do samochodu.
Zabrałem mamę do restauracji. Mama wzięła mnie pod rękę i stąpała tak, jak gdyby była pierwszą damą. Musiałem czytać jej nazwy dań w karcie, ponieważ nie wzięła okularów. Spojrzałem na nią znad karty dań i zobaczyłem, że się uśmiecha z nostalgią.
- Kiedy byłeś mały, to ja czytałam ci kartę dań - powiedziała cicho.
- Nadszedł czas, abym mógł to odwzajemnić – odpowiedziałem.
Podczas kolacji rozmawialiśmy. To nie była żadna szczególna rozmowa, po prostu opowiadaliśmy sobie, co ostatnio wydarzyło się w naszym życiu. Zagadaliśmy się tak bardzo, że spóźniliśmy się do kina. Kiedy żegnałem się z mamą pod drzwiami jej mieszkania, powiedziała:
- Kiedyś jeszcze raz pójdziemy do restauracji. Tym razem ja cię zaproszę.
Zgodziłem się…- Jak spędziliście wieczór? - spytała mnie żona, gdy wróciłem do domu.
- Wspaniale! O wiele lepiej, niż się spodziewałem.
… Kilka dni później mama miała zawał. Zmarła, zanim przyjechała karetka. A jeszcze po kilku dniach dostałem list z opłaconym przez mamę zaproszeniem do restauracji, w której spędziliśmy tamten ostatni wieczór. W liście mama napisała: „Zapłaciłam z góry za naszą kolację. Co prawda, nie jestem pewna czy będę mogła w niej uczestniczyć, ale kolacja jest opłacona dla dwóch osób – dla Ciebie i dla Twojej żony. Prawdopodobnie nigdy nie znajdę słów, żeby powiedzieć Ci, jakie znaczenia miał dla mnie tamten wieczór, który spędziliśmy razem. Kocham Cię, synku.

          Być może nigdy już nie otrzymasz takiej bezwarunkowej miłości, jaką jest miłość rodzicielska. Rodzice to jedyni ludzie na świecie, którzy szczerze cieszą się z naszych sukcesów i boleją z powodu naszych porażek. Jeśli wciąż masz taką możliwość – korzystaj z każdej nadarzającej się chwili, ponieważ dzień, w którym ich zabraknie, może nadejść całkiem niespodziewanie…



Pozdrawiam,
Katarzyna.

8 komentarzy:

  1. Wiem coś o niespodziewanej utracie rodzica i nie chcę nigdy więcej tego doświadczyć... Historia na swój sposób piękna i podsunęła mi pomysł, by i mojej mamie zrobić taką niespodziankę, tylko nie wiem, z jakiej okazji, bo urodziny ma w lutym, kiedy jestem na studiach, a w maju dzien matki, kiedy mam sesję... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekna historia, jak warto wszystko doceniać, bo nie wiadomo kiedy możemy kogoś bliskiego stracić, czas leci nieublaganie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam tę historię, jjuż kiedyś ją czytałam. Dzisiaj również zakręciła mi się łza w oku. Miłość rodzicielska to miłość bezwarunkowa. Jak dobrze, że autor tekstu poszedł z restauracji ze swoją mamą! Na pewno wyrzucałby sobie brak kontaktu z nią.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Za każdym razem mam łezki w oczach jak to czytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam łzy w oczach, a moje serce normalnie stanęło. Jestem pod wrażeniem, bo nie łatwo u mnie takich uczuć wywołać jakie mam teraz. Piszesz niesamowicie. To jest takie wspaniałe.......
    Buziaki
    Selinka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękny gest ze strony syna, niby taka zwyczajna kolacja, ale jednak dla mamy znaczyła tak dużo. Drobny gest, która utwierdza w przekonaniu że dobrze wychowała swojego syna. Też zaproszę kiedyś mamę na kolację w podzięce za wszystko.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)