© shazie28 |
Ogólnie wszystko ostatnio widzę albo przez pryzmat końca roku albo matury. Szczerze nie chce mi się kończyć liceum i nie chcę tych długaśnych wakacji. Mam nadzieję, że za tydzień na zakończeniu roku się nie poryczę. To by dopiero było. Już i tak czuję się dziwnie, gdy wszyscy wokół zwiewają z lekcji a mi się zwyczajnie nie chce. Wręcz na odwrót, wolałabym zatrzymać czas i siedzieć w szkole do wieczora. A choć wiele razy narzekam na swoją klasę, na ich głupie, dziecinne zabawy, to i tak będę za nimi tęskniła. Nikt już nie będzie mi zabierał rzeczy z ławki, nie będę się musiała chować przed latającymi w powietrzu gumkami albo papierami, nikt nie będzie mi odsuwał krzesła gdy próbuję usiąść ani ciągał za włosy, nie będzie gry w "śmierdzącego kartofla". Nie będzie komicznego akcentu faceta od angielskiego, ani docinających sobie w każdej chwili kolegów ani nawet gadania z dziewczynami byle o czym na matmie... Już tęsknię.
Dopiero ostatnio zdałam sobie sprawę jak bardzo nie chce mi się tych wielkich zmian. W ogóle ich nie lubię. Jeśli chodzi o małe, jak remont lub coś w tym stylu, to OK. Ale żeby przeprowadzać się do innego miasta, mieszkać najpewniej z obcymi ludźmi i zmieniać szkołę na kompletnie inną z zerową liczbą znajomych? O nie, to już troszkę większa zmiana. Dlatego pojawił się w tym tygodniu nowy dylemat - które miasto wybrać? Z lepszym kierunkiem, ale dalej i bez znajomych, czy z gorszym, ale bliżej i z rodziną? Powiem Wam, że nie mam pojęcia.
Ostatnio koleżanka powiedziała mi, że boi się, że gdy zmieni się jej otoczenie to i ona się zmieni. A bardzo by tego nie chciała. Teraz przeszło to i na mnie i też zaczynam się tego obawiać. Na pewno bardzo zmieniłam się w samym liceum. I nie tylko ja to zauważyłam, bliscy czy mniej bliscy wolą mnie dzisiejszą. W sumie nie mogłam się nie zmienić. Bo liceum było zarówno najgorszym jak i najlepszym dla mnie dotychczasowo czasem. Oby to co przyjdzie potem, było jeszcze lepsze ☺☻
Aha, teraz zauważyłam, że zarówno wcześniejszy post Kasi jak i ten są podobne. Ale teraz chyba nie byłabym w stanie napisać czegokolwiek ciekawszego, zbyt duży mętlik w głowie w związku z tym wszystkim. Następnym razem postaram się zmienić temat ;*
◄| Kinga |►
Do ustnej matury nie trzeba się zbyt długo przygotowywać. :) Wszyscy ją zdają bez problemu, a wyniki i tak nigdzie się nie liczą. :) Ja nawet nie pamiętam, ile miałam punktów xD Także głowa do góry i nie stresuj się;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak to u ciebie będzie. Ja miałam tak samo, ale teraz po upływie roku wcale tak tego nie odczuwam. To po prostu nowy etap w moim życiu, z nowymi ludźmi, otoczeniem i zachowaniem. Tak. Zachowanie też się zmienia. :) U mnie każda szkoła to inny etap i między nimi jest ogromna przepaść. ALe nie są to zmiany na gorsze. Po prostu zmiany. Czasem się tęskni za przeszłością,ale wraz z upływem dni wspomnienia bledną, kontakty się rozluźniają i każdy ma swoje sprawy. :)
Najważniejsze to mieć wokół siebie fajnych ludzi i życie samo jakoś się ułoży (dlatego nie omijaj spotkań integracyjnych na studiach! :D)
Oj pociesza mnie to, że wyniki się nie liczą :) Tak samo jak z angielskiego, choć z tym akurat mam nadzieję lepiej sobie poradzę.
UsuńNiedługo na pewno napiszę jak to się poukładało z tymi studiami, na pewno jak minie pierwszy szok będzie łatwiej. W ogóle bez sensu się czuję tak się przejmując skoro wiadomo, że za jakiś czas zmiany te nie będą miały wielkiego znaczenia :)
Masz rację, w sumie nawet kontakty ze znajomymi z gimnazjum się rozluźniły, a na ich miejsce przecież pojawili się nowi ludzie ;)
I nie, nie mam zamiaru omijać spotkań :D Z doświadczenia wnioskuję, że pierwsze spotkania z grupą ludzi są kluczowe, bo wtedy chyba się jakoś parujemy z kim potem będziemy się trzymać, nie masz takiego wrażenia? :)
Poradzisz sobie, bo zarówno ty, jak i Kasia, ostro się przygotowujecie do tej matury, także będzie dobrze:)
UsuńDokładnie i teraz będzie tak samo. :) U mnie bylo kilka spotkań integracyjnych, jedno duże dla całego roku i na drugi dzień dla grupy (ok. 30 osob w grupie). I te osoby, które były na drugi dzień właśnie bardziej się trzymały ze sobą. Chociaż zawsze najpierw jest etap mylnych pierwszych wrażeń. :D Potem się migracje zaczynają i są grupki. A te osoby, które nie były na spotkaniu trzymały się z boku i nikt do tej pory nie pamięta ich imion :( Przykre trochę,ale cóż :D
Obyś miała słowo prorocze :D
UsuńO, wolałabym, żeby ktoś jednak pamiętał moje imię :p Więc wiem już co zrobić pierwsze na studiach, ruszyć do poznawania nowych ludzi :)
Tak, koniecznie! Plus nikogo nie obgaduj na początku,bo nigdy nie wiadomo, kto jest kim tak naprawdę:) Czasem dopiero po semestrze się okazuje,ze ktoś jest jednak zajebisty, a ktos inny nie:)
UsuńZ tym obgadywaniem to staram się pilnować i na co dzień :P Bo na swoim przykładzie nienawidzę gdy ktoś jest dla mnie miły a potem za plecami język mu lata. Mam nadzieję, że mojego postanowienia, żeby nie mówić nic złego na ludzi, nie zmieni nowe środowisko :)
UsuńKoniec liceum to trudy czas, czas pożegnań, ale i wyboru nowej drogi. Co do kierunku studiów, wybierz taki który Cię interesuje, bo i tak poznasz nowych ludzi, na pewno będą oni inni, ale i znajdziesz nowych przyjaciół :) Studia to czas samodzielności, odkrywania siebie. Fajny czas :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za radę :) Oczywiście masz rację, tylko tchórz się czasem we mnie odzywa i doradza bycie blisko rodziny. Jak wyjdzie zobaczymy, na razie pojęcia nie mam ;o
UsuńPozdrawiam :)
Też chciałabym wrócić się do liceum - najpiękniejsze lata.
OdpowiedzUsuńA jesli chodzi o podjęcie decyzji to nigdy nie kieruj się tym czy będą tam znajomi czy nie. Zawsze można poznać nowych. Ja idąc na studia na całej uczelni nikogo nie znałam i nie żałuje :)
Ja też już chciałabym wrócić, choć nawet na dobre nie odeszłam :p Właśnie o to chodzi, że nie sami znajomi będą w tym mieście a też i moja rodzina. Znajomych da się szybko zmienić, ale gdy jest ktoś z tych najbliższych to decyzja jakoś staje się trudniejsza.. Sama nie wiem, złożę papiery i zobaczymy :)
UsuńPozdrawiam :)
Tak dla mnie ostatni miesiąc szkoły średniej to był najdłuższy miesiąc z całej edukacji. Bogu dzięki już od dwóch lat jestem na studiach. :)
OdpowiedzUsuńA co do mojego wpisu moją intencją nie jest nikogo urazić, raczej wskazać myślenie osoby, która jest bardzo ortodoksyjna w poglądach i uważa, że "moja prawda jest najmojsza" i nie dopuszcza tego, że inni mogą mieć inny pogląd na swoje życie. Miałam na myśli te wszystkie mentalne mohery, których niestety jest dużo.
Też już bym chciała być! :)
UsuńW takim razie zwyczajnie źle to zrozumiałam :) Rzeczywiście ludzie często uznają swoje racje za jedyne i upierają się przy nich aż nadto. Niestety są tak zaślepieni wiarą, że zapominają o jej najważniejszych wartościach.