Właśnie przeczytałam książkę Beaty Pawlikowskiej "Księga kodów podświadomości", to druga część cyklu " W dżungli podświadomości". Autorka wyjaśnia jak nasza podświadomość wpływa na nasze samopoczucie, nie tylko psychiczne, ale też fizyczne, tu w rozumieniu nawet kontrolowania chorób. Mówi o tym, że bycie szczęśliwym nie wymaga żadnych warunków, po prostu trzeba być szczęśliwym z samym sobą i wyjaśnia jak dawne zdarzenia mogły mieć wpływ na nasze podświadome "wybieranie" nieszczęścia w teraźniejszości. Nie chodzi o to, że celowo chcemy być smutni i popadamy w coś, co jest dla nas złe. Podświadomość chce dla nas dobrze, szuka bezpieczeństwa i poczucia, że jest się kochanym, ale często w pokrętny sposób. Otóż niektórzy odnajdują bezpieczeństwo w alkoholu, odnajdują je na moment, a potem chcąc powtórzyć to uczucie sięgają po niego po raz drugi, trzeci, czwarty.. .Podświadomość nie chce zmian, szuka szybkich rozwiązań, boi się ich i będzie kurczowo trzymała się tego co jest teraz, bo twierdzi, że zmiana jest niebezpieczna, zaburza nasze (złudne) poczucie bezpieczeństwa.
To ciekawe, bo gdy czytałam tą książkę podczas złego samopoczucia wiedziałam, że muszę coś zmienić, byłam zdecydowana na trudną i ciężką pracę, ale teraz czuję się szczęśliwa i myślę, że to nie jest już takie konieczne. Jakie wnioski? Myślę, że to moja podświadomość ( autorka używa tu określenia Agenci Podświadomości, którzy są dezerterami w naszej życiowej - genialnej - armii) boi się zmian i wywołuje u mnie wrażenie szczęścia, nie chcąc podejmować walki, bo po co cokolwiek zmieniać, skoro TERAZ czuję się dobrze. Podkreśliłam słowo teraz, ponieważ Pawlikowska pisze, że człowiek prawdziwie szczęśliwy jest ZAWSZE szczęśliwy, nie ma opcji chwilowego szczęścia, potem smutku i znowu szczęścia. Nawet porażka nie jest w stanie sprawić, że poczujemy się beznadziejni i bezwartościowi, bo staramy się być w czymś dobrzy dla samego siebie, nie dlatego, że chcemy pokazać innym, że jesteśmy lepsi lub boimy się faktu, że będziemy gorsi. Jak moja podświadomość zapewnia mi to - jak się domyślam - złudne szczęście? Nie mogę odpędzić się od muzyki, mam kilka nowych, tak pozytywnych piosenek, że po prostu mordka mi się cieszy, gdy usłyszę już pierwsze nuty. Słucham jej przez cały dzień, calutki, nawet podczas czytania tej książki, po prostu nie mogę oprzeć się włożeniu słuchawek do uszu i kliknięciu przycisku play. I gdy zdaję sobie prawdę, że nie zawsze jestem szczęśliwa, to mam w tamtej chwili uczucie szczęścia i przez pewien moment to mi wystarcza, zapominam wtedy, że chciałam coś zmienić. A jak oczywiście wiecie tylko konsekwencja może dać rezultaty.
Droga jest wyboista i bardzo długa, ale ja chciałabym spróbować. To tak jak z pytaniem. Gdy nie zapytasz, odpowiedź zawsze będzie brzmiała nie, a jeśli chcesz coś zmień to musisz się ruszyć. :) Podobno tylko 1% ludzkości jest uczciwie szczęśliwym, reszta nosi w sobie fałszywe kody podświadomości, które nieumyślnie nas czasami rujnują, a nawet bardzo często. Przyznaję, że jestem w pozostałych 99%, autorka też tam była, ale wyczyściła swoją podświadomość. Moim zdaniem warto przeczytać te publikacje, no chyba, że jesteście w tym jednym procencie i jesteście szczerze, prawdziwie i uczciwie szczęśliwi bez żadnych warunków.
Zamieszczone zdjęcie to jedna ze stron ze wspomnianej książki.
Pozdrawiam! :)
Katarzyna.
Chyba nie przeczytałabym tej książki.
OdpowiedzUsuńNikogo zmuszać nie mogę i na pewno nie będę. :) Ale jestem ciekawa dlaczego. :P
UsuńSama nie wiem. Może dlatego, że nie lubię tego typu książek a może dlatego, że ciężko mi się przekonać, że to co w niej zawarte jakoś mnie nie rusza? ;P
UsuńTo moja pierwsza przygoda z takim typem książek, dostałam ją do przeczytania, gdy coś mi się zawaliło i znalazłam tam jakieś pocieszenie i chęć do zmian.
UsuńI tu zgodziłabym się z autorką trzeba być szczęśliwym z samym sobą, czasem tak nie wiele brakuje do szczęścia, czasem drobnostki powodują że jestem szczęśliwa, a czasem trzeb naprawdę wiele.
OdpowiedzUsuńCóż takie życie.
Właśnie chodzi o to, że tylko sami możemy sobie zapewnić szczęście. Nic nam tego nie zapewni, jeśli sami nie poczujemy się szczęśliwi. :>
Usuńzgadzam się.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;))
http://xjoannax97.blogspot.com/
pozdrawiam : )))
Ciekawa koncepcja autorki, nasza podświadomość może nam zaszkodzić, bo jest taka ludzka, boi się zmian, chce szczęścia, ale czasami tylko pozornie go jej dostarczamy.
OdpowiedzUsuńMoże zaszkodzić, mimo iż chce dla nas dobrze, bo zapamiętuje doświadczenia, z których wyciąga złe wnioski. (teoretycznie dla naszego dobra)
UsuńBeata, to mądra kobieta :) i jej ksiązki czyta się przyjemnie, bardzo i przede wszystkim zmuszają one do myślenia :) i działania.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ma lekki styl pisania i książki bardzo szybko się czyta. :)
UsuńPawlikowska mądrze rzecze, ale takie szczęście na zawsze to chyba po prostu poczucie bezpieczenstwa, obecnosc bliskich itp :) a szczęście namacalne i wyczuwalne to takie właśnie krótkie chwile. Przynajmniej ja to tak odbieram ;D
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że poczucie bezpieczeństwa daje największą radość. No i poczucie bycia kochanym też. :>
Usuńtez jestem w tych 99%
OdpowiedzUsuńKurcze, dałaś mi do myślenia, bo mam podobnie, raz jestem szczęśliwa, a raz nie. Z tym,że u mnie zazwyczaj jest tak,że dwa tygodnie mam doła, potem kilka dni jest takich, że wydaje mi się,że mi przeszło i jest ok, a potem znowu dół. Ale nie mam siły walczyć o coś lepszego, bo wydaje mi się,że nie jest aż tak źle i mam błędne koło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Ja też właśnie mam zbyt często doła, a potem zdarzy się coś, co sprawi, że się uśmiechnę, ale to szczęście trwa niedługo, potem wracam do poprzedniego stanu. Pawlikowska daje nawet przykłady sytuacji z naszej przeszłości, które sprawiły, że tak się czujemy, np. mniej ważni, wrogo nastawieni do świata i innych ludzi, nieśmiali, przestraszeni, ze skłonnościami do obwiniania innych za nasze błędy oraz popadanie w depresję po ich popełnieniu.
UsuńŚwietny post ! Uwielbiam książki Pani Beaty, która zmienia nasz sposób myslenia pokazując nam rzeczy, które są niby proste i banalne ale my ich nie dostrzegamy :)
OdpowiedzUsuńJa staram się każdego dnia cieszyć się nawet z maluteńkich rzeczy, bo po co się smucić cały dzień jak można mieć uśmiech na twarzy. Często nie jest to łatwe, ale da się zrealizować !
I do tego lekko i przyjemnie się ją czyta, początkowo myślałam o tym, że to co napisała mogłoby być 2-razy krótsze, a zawierałoby ten sam przekaz, ale teraz wiem, że to moja podświadomość bała się, że zechcę zmian. :)
UsuńJa też niby się cieszę z małych rzeczy, ale chodzi o to, że nie jestem szczęśliwa całą sobą, po chwili uśmiechu zawsze przychodzi dłuższa chwila niepewności.
Nie wiem czy warto czytac te wszystkie poradniki, w każdym co innego, a niby 'każdy ma rację'. Jakie to te pozytywne piosenki?
OdpowiedzUsuńTo wszystko zależy od indywidualnej osoby, powinnam o tym wspomnieć w poście. :)
UsuńMasz na myśli: od autorki czy ode mnie?
UsuńOgólnie od każdego człowieka indywidualnie. Bo np. ktoś powie: nie dasz sobie rady i dla jednego podetnie to skrzydła, a drugi będzie się starał żeby pokazać, że da sobie radę.
Usuń