Z drugiej strony czuję radość, z tego, że w końcu dopisało mi malutkie szczęście, życie znowu mnie zaskoczyło, w najmniej spodziewanym momencie. W końcu karta się obróciła. Drugi powód mojej radości, to spotkanie z przyjaciółką z LO, miałyśmy iść razem tylko na imprezę, a wyszło tak, że potem u mnie nocowała i widziałyśmy się w piątek, sobotę i dzisiaj też. Znowu poczułam przywiązanie do Boga, które ostatnio gdzieś zniknęło. Poznałam sporo fajnych ludzi w sytuacji, która wydawała mi się beznadziejna. I teraz piąta sprawa, bo przecież plusów musi być więcej niż minusów, idę wypić gorące mleko z miodem, wskakuję po kołderkę i idę spać! :) 6 plus wpadł mi właśnie do głowy, moja Chrzestna poprosiła mnie na świadka na swoim ślubie, czuje się wyróżniona i szczęśliwa, że wybrała właśnie mnie. Są ludzie, którzy nadają naszemu życiu sens i to jest piękne! Bez nich zginęłabym śmiercią tragiczną.
Z tonową cegłą przygniatającą mi wnętrzności olewam dziś chemię, wrócę do tego jutro. Nie ma spiny, są drugie terminy, chociaż wolałabym zaliczyć kolokwium z biologii i genetyki w pierwszym, we wtorek wyniki. :) 3majcie kciuki. :>
Pozdrawiam, Katarzyna.
Żyjąc na stancji i często odwiedzając dom można się rozdwoić - sama często nie pamiętam gdzie mam daną rzecz jeśli jest mało używana. Studia na początku są tylko skokiem na głęboką wodę, z czasem jest coraz lżej i łatwiej odnajduje się w tym. Będę trzymać kciuki :)
OdpowiedzUsuńTa jesienno-deszczowa aura pewnie jeszcze ten melancholijny nastrój potęguję. Dorosłość jest nauką życia, nauką odpowiedzialności.
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem szczęśliwa z powodu opuszczenia domu, ale mam nadzieję, że to nie tak na zawsze...
OdpowiedzUsuńU mnie świąteczna wyprzedaż ksiązek, moze wpadniesz? :)
Bilans wychodzi na plus :) Do domu rodzinnego zawsze możesz wrócić, jeśli nie teraz to w przyszłości, więc nie ma co się obawiać. Gratuluję bycia świadkową, bardzo miły gest :)
OdpowiedzUsuń