sobota, 9 lutego 2013

Nienawiść.

     I wreszcie upragniony weekend! Ten tydzień był strasznie męczący, głównie przez próbną maturę. Może nie byłoby tak źle, gdybym potrafiła podejść do niej na luzie. Ale odkąd znalazłam dla siebie wreszcie kierunek na którym mi zależy, zaczęłam cały czas analizować czy z moją wiedzą w ogóle się tam dostanę. Więc teraz wszystko przybrało formę nieustannego obliczania procentów i porównywania ich z tamtego rocznymi progami na studia.

     Poza tym dwa dni temu miałam niezwykle dziwną rozmowę z pewną kobietą. Jest mi ona właściwie obca, tyle, że widziałam ją kilka razy w pracy (a właściwie to wolontariacie). Zdarzyło się więc, że ostatnio wracałyśmy razem do domu i oczywiście, żeby uniknąć niezręcznej ciszy, zaczęłyśmy rozmawiać o byle czym. Wiedząc, że przez ostatnie kilka miesięcy mieszkała we Włoszech, za naturalne uznałam, że musiała dobrze poznać język. Zapytałam ją więc od niechcenia o to, czy dobrze go zna. I wtedy nagle jej ton głosu przybrał taką barwę, że poczułam się idiotycznie. Tak krzyknęła "wcale!", że aż mną wstrząsnęło.            Szłam więc w ciszy, aż uspokoiła się trochę i dodała, że nie chce znać tego języka, bo nienawidzi tego kraju i ludzi stamtąd. I to stwierdzenie nie byłoby takie straszne, gdyby nie powiedziała tego w sposób w jaki to powiedziała. To znaczy w jej głosie było tyle zacięcia, że od razu zdałam sobie sprawę, że ona dosłownie ich nienawidzi. Nie 'nie lubi', ani 'nie przepada' - po prostu nienawidzi. Ja sama oczywiście dalej szłam w milczeniu, bo co odpowiedzieć na takie stwierdzenie? Pomyślałam więc, że może ktoś tam zrobił jej krzywdę. I wiele się nie pomyliłam. Pali A. wyjaśniła, że Włochy zabrały jej wszystkich których kocha, czyli dzieci. Sama pojechała tam tylko do nich. Nie chciała znać Włochów, nie chciała zwiedzać Włoszech, nie chciała uczyć się Włoskiego. Tak więc kontaktowała się tylko ze swoimi dziećmi i tylko po polsku. A to wszystko wynikało z jej nienawiści. Oczywiście w taki sposób nie dało się tam żyć więc wróciła. A teraz... siedzi sama w Polsce i także jest nieszczęśliwa.

     Po tej rozmowie zaczęłam zastanawiać się jak pokierować moich życiem. Co zrobić, żeby pewnego dnia nie stać się tak pełną nienawiści i samotną osobą? Tak rozgoryczoną, że wszyscy najbliżsi ją porzucili? Podobno 'to jak żyjemy zależy tylko od nas'... Szczerze, chyba dużo w tym prawdy. Pani A. byłaby teraz we Włoszech ciesząc się towarzystwem dzieci, gdyby nie była tak uparta i zawzięta. Gdyby zapomniała o uprzedzeniach i otworzyła się na to czego nie toleruje

Dużo w tym nauki dla mnie i mam nadzieję, że dla Was również.
Postaram się przypominać sobie zawziętą twarz tej kobiety za każdym razem,
 gdy nie dam komuś lub czemuś szansy na poznanie.
Nie warto tak się zamykać.

◄| Kinga |► 

19 komentarzy:

  1. Na jaki kierunek chcesz iść?
    Masz racje, gdyby pozbyła się uprzedzeń, mogłaby spokojnie żyć z dziećmi, być blisko rodziny. Trudno zrozumieć ludzi i ich motywy. Wszystko zależy od nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję pójść na finanse i rachunkowość:) Głównie dlatego, że biorą tam wyniki z matury z angielskiego i matmy, a z tego nawet sobie radzę ;p A tak ogólnie wcześniej planowałam filologię angielską, ale uznałam, że bardziej opłaca się studiować coś innego i zrobić certyfikat. Zresztą wszyscy mówią, że po samej filologii marne perspektywy.

      Usuń
  2. Hm, ale jak można nienawidzić jakiegoś miejsca bez powodu? Niby rozumiem o co jej chodzi,ale kurde... To ona wybrała taką drogę, ktora oddaliła ją od rodziny. Wszystko zalezy od nastawienia.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, sama też tego nie rozumiem... Pewnie z boku też trochę łatwiej nam na to patrzeć:) A jak się człowiek zaprze i uprze przy swoim to go czasem nic nie ruszy ;/

      Usuń
  3. No glowa boli jaki się śpi za długo. :) Masakra. Dzisiaj położę się wcześniej:D
    Szwedzki jest super,uwielbiam go słuchać i faktycznie może mi się przydać potem. No, w każdym razie nie zaszkodzi xD A co do malowania to ja raczej rysuję, bo nie korzystam z żadnych farb ani nic(choć mam w planach), a jedynie ołówki i czasem,ale rzadko kredki.
    Oj 7h to mało, wciąż uczę się cierpliwości,bo te najlepsze prace tworzą się min. od 25h. Rozumiem cie doskonale,bo zdarzały się miesiące, że nawet nie tknęłam ołówków, szczególnie w klasie maturalnej.

    hm, ciężko powiedzieć jaki to kolor, wcześniej miałam pofarbowane na blond, ale użyłam szamponetki ciemny blond i wyszedł mi ciemny brąz,ale gdy schodził, to kolor był boski...taki jasny brąz, bardzo mi odpowiadał. Ale jak szamponetka zeszła całkiem to został mi żółty blond, więc pofarbowalam się znowu szamponetką na ciemny blond i znowu wyszedł brąz,ale taki mega dziwny. PRzede wszystkim chłodny, a tamten był ciepły. Oczywiście była to inna szamponetka.Czy jestem zadowolona? Pierwszego dnia nie byłam, teraz jestem :) Nie wrócę do blondu,ale na razie bawię się kolorami przed stałą koloryzacją :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przejmuj się próbna maturą , bo jak sama nazwa wskazuje to tylko PRÓBNA matura :D Do tej właściwej masz jeszcze troszkę czasu. Spokojnie i wrzuć na luz.
    Ta historia daje wiele do myślenia. 'to jak żyjemy zależy tylko od nas'- święte słowa. Trochę mi żal tej Pani A. Zrobiła dużo dla swoich bliskich , a wyszło jak wyszło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety te troszkę czasu coraz bardziej się kurczy;D i to chyba jest najgorsze, że powoli mogę odliczać już dni..
      wiesz, fajnie, że napisałaś o tym ile pani A. zrobiła dla bliskich, bo sama nawet nie pomyślałam o tym w takim kontekście :) dzieci także mogłyby wyciągnąć do niej rękę, jeśli by chciały.

      Usuń
    2. no ,ale wiesz z drugiej strony żal ,że je opuściła... Sama nie wiem jakbym się zachowała gdyby moja mama wyjechała za granicę. Kontakt się urywa , a każdy ma swoje życie.

      Usuń
    3. Dokładnie. W sumie porobiło się tak jak jest, więc może i tak ma być... :)

      Usuń
    4. Nad tym tematem można długo rozmyślać. Trzeba się cieszyć z tego ,że nie jesteśmy na jej miejscu i mam nadzieję nigdy nie będziemy, chociaż Polska to chory kraj, więc nie mogę ręczyć za to ,że pewnego dnia i ja nie będę zmuszona wyjechać za granicę w poszukiwaniu pracy. Wtedy powiem te słynne słowa Ferdynanda Kiepskiego ,a mianowicie "nie ma roboty dla ludzi z moim wykształceniem" :)

      Usuń
    5. Haha, Ferdek to ma racje :D właśnie z tą pracą, żarty żartami, ale nie zdziwię się jak za rok znajdę się w Anglii na zmywaku ;p

      Usuń
  5. Myślę, że taka mentalność siedzi w człowieku od początku. Że część będzie nienawidzić już zawsze.
    Z drugiej strony - niektórzy tylko oddają nienawiść - tą od rodziców, kolegów, nauczycieli.
    Ja nigdy taka nie będę, wiem. Choćby nie wiem co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno dużo w tym prawdy. I takiej nienawiści z pewnością trudniej się też wyzbyć. Choć na pewno znajdą się i przykłady, gdzie pewne życiowe sytuacje wykształtowały w człowieku niepożądane odczucia ;( Mam jednak wrażenie, że te są mniej trwałe i człowiek wciąż skłonny jest przypomnieć sobie wcześniejszą dobroć;) Życzę Ci tego i każdemu z nas, aby rzeczywiście nikt nigdy nie doświadczał własnej czy czyjejś nienawiści:)

      Usuń
  6. Może jej się tylko tak wydaje, a chodzi po prostu o to, że została sama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. możliwe, że rzeczywiście to nie jest prawdziwa nienawiść i w sumie dużo bardziej wolałabym, żeby tak było:)

      Usuń
  7. Katarzyno,
    i jak poszła matura? :) Przyznam szczerze, że nie zauważyłam, że są dwie autorki tego bloga, jakoś z góry założyłam, że jest tylko jedna, głupek ze mnie. xD
    Pierwszy plan to wyzwanie i faktycznie trzeba poświęcić trochę czasu,ale potem idzie coraz łatwiej a efekty są widoczne,bo robi się po prostu więcej. :) Także polecam i życzę powodzenia na maturze! :)

    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, matura była jak zwykle trudna (to już moja 8 próbna z chemii :p), ale myślę, że poszło mi całkiem dobrze i swoje wcześniej postanowione minimum zdobędę. Wiem już, że zrobiłam jeden banalny błąd, ale podchodzę do tego w ten sposób, że nie zrobię już tego na maturze w maju, bo będę pamiętała to tym co teraz źle napisałam. Poza tym buduje swoją pewność siebie :)
      Oj tak, szczególnie teraz muszę robić "więcej", boję się jednak planować wszystko dokładnie, bo często zdarza się coś nieprzewidzianego. Właściwie to dziś uświadomiłam sobie, że nawet lubię się uczyć, bo uwielbiam czuć satysfakcję, gdy po wytężonym wysiłku znajdę rozwiązanie na trudne zadanie.
      I nie dziękuję za życzenia odnośnie matury, żeby nie zapeszyć :P Teoretycznie nie wierzę w przesądy, ale to jest zbyt ważna sprawa xD

      Usuń

Dziękujemy za komentarz :)