Ten tydzień był wyjątkowo zalatany jak na moje dotychczasowe wakacje. Wtorek praca, czwartek i piątek spędzone u koleżanki (i wreszcie odwiedziny Świętej Góry Grabarki, które marzyły mi się od dawna), sobota na wsi u babci, dziś rozjazd po sklepach. Wszystko to oznaczało mnie za kółkiem, co chyba świadczy o tym, że rodzinka powoli zaczyna mi ufać jeśli chodzi o mój wątpliwy talent motoryzacyjny. Ale pomimo tego, że codziennie miałam coś do roboty, to pojawiały się momenty kiedy zaczęłam coś zauważać.
Pamiętacie te czasy, kiedy jako dzieci zazdrościliście czegoś dorosłym? Bo ja tak. Pamiętam to tekturowe koło, które służyło mi za kierownicę i kawałek rury od odkurzacza będący skrzynią biegów, rozwalone na moim łóżku, będącym... samochodem. Pamiętam także książki udające laptopy, w środku których przyklejone były kartki z literami qwerty. Poza tym zawsze bardzo lubiłam bawić się swoimi ciuchami, składałam je i rozkładałam udając, że pracuję w sklepie z ubraniami.
I ponieważ w przeciągu tego roku bardzo mi się życie wyprostowało, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że istnieją trzy konkretne słowa, którymi mogłabym je opisać. Po pierwsze piękne, a najpiękniejsze właśnie w tym momencie w którym zauważamy ziszczone marzenia i nasze osiągnięcia. Po drugie trudne, w chwili gdy zdajesz sobie sprawę, ile bliscy, my sami i czasami obcy ludzie za te osiągnięcia i uzupełnione cele płacimy. I po trzecie zaskakujące. Wtedy, gdy odkrywamy, że coś trudnego jednak ma swoje zalety i może przynieść nam często w zaskakujący sposób coś dobrego.
Bo jak to wygląda teraz, po kilku latach? Lubię i mogę prowadzić prawdziwy samochód, o ile akurat na parkingu nie walnę cudzego... By nauczyć się jak nie dopuścić do tego następnym razem. Siedzę z prawdziwym laptopem na kolanach, przez który moi rodzice musieli przez miesiąc zaciskać pasa... Ale który tym więcej dla mnie znaczy i który bardziej przez to szanuję. I dorabiam w prawdziwym sklepie z moich dziecinnych marzeń, co skończy się sprawiając mi wielką przykrość wraz z październikiem... Ale i pozwala chodzić teraz do pracy z uśmiechem, doceniając każdą chwilę. I tak sobie myślę, że im dalej rozglądałabym się wokół, tym więcej bym tego zobaczyła. Tych rzeczy udowadniających, że życie ma trzy strony.
Chwile, które akurat nie są wypełniane użalaniem się nad sobą, poprzeplatane są właśnie często tymi innymi, gdzie dostrzegam ile mam powodów do szczęścia. Chyba czas wypisać i uszeregować sobie listę mych marzeń, żeby za kilka lat dostrzec ile z nich się spełniło i móc się pod nosem uśmiechnąć.
Pozdrawiam,
⁞☼ Kinga ☼⁞
Polecam zrobić sobie słoiczek z marzeniami ;) po latach zaglądasz do takich karteczek, upchanych w jednym miejscu, i wyrzucasz te, ktore juz są nieaktualne bo spelnione. A nad resztą pracujesz dalej... :)
OdpowiedzUsuńUu to chyba byłby całe życie wypełniony :P Właściwie bardzo fajny pomysł, może z kimś przetestuję coś takiego, dzięki :)
UsuńBardzo dojrzały post. Ja również często myślę o dorosłości, o minionym dzieciństwie i o tych wszystkich zmianach, które zaszły we mnie na przestrzeni lat. Myślę,że mam bardzo podobne poglądy do twoich, jeśli chodzi o ten post. :) Przyznam też, że i dzisiaj zazdroszczę dorosłym pewnych rzeczy. Przede wszystkim chciałabym już mieć własny kąt, bo póki co czuję się, jakby ciągle była w podróży i nigdy nie mam pewności, czy zostanę w danym miejscu na dłużej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:))
Wiesz co, ja właściwie też im tego zazdroszczę. I w ogóle czasami chciałabym, żeby życie już było "nudne", na co dorośli narzekają. W sensie stałej pracy, domu, dobrego męża, dzieci. Po prostu zawsze znajdzie się sposób by ponarzekać na teraźniejszość, chyba zawsze tak jest :P
Usuńpomysł z listą chyba sama zrealizuje ;)
OdpowiedzUsuńI życzę Ci, żeby wszystkie z nich zostały spełnione :)
UsuńJa nie umiałabym określić mojego życia w trzech słowach. Może jeszcze nie. Mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńMoże tak jest lepiej dla Ciebie :) Dla mnie lepsze jest to, że to trzy słowa. Rok temu byłoby tylko 'trudne'.
UsuńMoże. Choć taka niedokreślona się czuję.
UsuńJeszcze młoda jesteś, ja też zresztą, wszystko przed nami :)
UsuńNiedokreślenie powoduje u mnie brak szczęścia i spełnienia. Potrzebuję tego teraz ;)
UsuńA ja nie wiem co tak do końca szczęście warunkuje... Bo pomimo tego, że umiem określić swoje życie, to są momenty kiedy też nie czuję się szczęśliwa. Te głupie chwile zdezorientowania, które sprawiają, że szczęście nie jest stałym uczuciem.
UsuńPamiętam te chwile... I wiesz co? Ja chciałabym do nich wrócić... Nie chcę być dorosła. Chociaż mam wrażenie, że moja dorosłość kończy się i zaczyna na posiadaniu dowodu.
OdpowiedzUsuńCzasami też chciałabym wrócić do bycia tym berbeciem ze zdjęć. A najbardziej to chyba do rodzinnych wakacji, do tego jak traktowali mnie członkowie rodziny okazując przede wszystkim czułość.
UsuńAle to tylko czasem. A na ogół już chyba przywykłam.
A ja chyba muszę po prostu sama za siebie wziąć odpowiedzialność. Za swoje życie, za wszystko.
UsuńCzujesz, że jeszcze jej nie wzięłaś? Ja czuję, że to się dzieje jakoś mimowolnie, choć póki sama nie mieszkam i nie mam swojej rodziny to chyba też do końca nie wzięłam odpowiedzialności...
UsuńJa się po prostu czuje jakbym miała z 5 lat mniej. Mam to wszystko gdzieś i nic mi się nie chce. Nie mam ochoty, a wiem, że powinnam zabrać się za pracę. ;P
UsuńTo zupełnie przeciwnie niż ja jeśli chodzi o wiek, czasami jestem tak zmęczona życiem, że mam wrażenie, że jestem starsza :P Tobie się nie chce pracy, mi studiów też nie za bardzo...
UsuńJa po prostu nie ogarniam, że za jakiś czas skończę 20 lat. ;P
UsuńNo to już spora część wieku :P Już będziesz 'dzieścia' nie 'naście' ;o
UsuńNo dokładnie. ;) Ale jestem jeszcze naście póki co. ;)
UsuńA ja to do grudnia 18. Ale dziwnie. Choć właściwie chyba powinnam się z tego cieszyć, bo już nigdy osiemnastki nie odzyskam.
UsuńA ja moich naście za nie całe trzy miesiące. ;P
UsuńJa też chciałabym wrócić do dzieciństwa..jak człowiek jest mały to pragnie dorosłości, a jak ta niby dorosłość przychodzi to znów chce być dzieckiem..
OdpowiedzUsuńWłaśnie, choć to dziwne, że tak jest. Czuję, że gdy będę już miała swój dom i rodzinę to i tak będę chciała być albo starsza albo młodsza. Dziwne.
UsuńZ Jazdą jest tak że im więcej się jeździ tym lepiej to nam wychodzi, ja mimo że prawo jazdy ma już prawie 2 lata to nadal uczę się, w końcu uczy się przez całe życie. Życzę Ci żeby ta lista marzeń w przyszłości jak nie cała to w większości się spełniła ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, im więcej jeździmy tym lepiej. Nic mi o tym za którym razem zdałam egzamin, skoro potem i tak wszystkiego uczysz się na nowo :P Dziękuję :)
UsuńŻycie ma swoje blaski i cienie. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale warto spostrzegać że nawet zły okres do czegoś nas doprowadzi, może do wniosków, może do zmian.
OdpowiedzUsuńHah, nie lubię i nie umiem parkować, więc wiem jak się czujesz na parkingu :)
Rzeczywiście warto to spostrzegać, a jak już raz się zauważy to potem jest łatwiej.
UsuńNo nie najlepiej, a już zwłaszcza na takich ściśniętych, gdzie ludzie nie patrzą za bardzo na innych :P
też pamiętam jak marzyłam by być dorosła, co prawda mam 16 i do pełnoletności jeszcze 2 lata, ale chciałbym znów być dzieckiem z podstawówki/przedszkola <3 :)
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze chyba nawet rok temu ciągnęło do dorosłości :P Ale jak przyszedł ten czas się wyprowadzić, to się dopiero pozmieniało :)
Usuń